aaa4 |
Poziom1 - Nowicjusz |
|
|
Dołączył: 24 Maj 2017 |
Posty: 1 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
|
|
|
|
|
|
|
-Pewnie rozwod z mama - odparla. Spuscila wzrok i ugryzla sie poniewczasie w jezyk, bo wiedziala juz, ze to nie tak. Nie odpowiedzial. Znow na niego spojrzala. Wciaz sie usmiechal. Pomyslala, ze jest bardzo przystojny. Z krotko przystrzyzonymi wlosami i stalowoblekitnymi oczami, szerokimi ustami i orlim nosem kojarzyl sie z rzymskim wodzem, chociaz na szyi nosil okragly kamyk na rzemieniu, talizman Indian z prerii. Opalony na braz - latem chodzil na ranczu tylko w szortach i sandalach. Czasem nawet nago.
-To nie byl blad - powiedzial. - To byla jedna z najlepszych rzeczy, jakie zrobilem. To i kupienie tego kawalka ziemi. Musialem s ze soba zrobic, s zmienic, a Ella tego nie potrafi, nie chce. Nie zamierza nic zmieniac, rozwijac sie, uczyc. Ze wszystkich sil stara sie zachowac status quo. Boze, jak sie nad tym trudzi! Ale tylko nad tym. Buduje wkolo siebie fortyfikacje z calego gowna, jakie gromadzi w zyciu. Wielkie mury, cale stosy gowna! Nigdy tego nie sprzata. To chroni ja przed zmiana. Boze bron, tylko nie zmiana! Boze bron przed wolnoscia... Musialem sie wyrwac z tego wiezienia. Zatruwalo mnie. Czulem sie jak zywcem pogrzebany. Probowalem zabrac ja ze soba. Nie chciala. Nie chciala sie ruszyc. Ella nigdy nie korzystala z wolnosci, swojej czy cudzej. A ja bylem juz tak zdesperowany, ze chcialem sie wyrwac za wszelka cene. Wtedy popelnilem pierwszy blad.
Poczula sie nie w porzadku, ze wciaz nie rozumie, na czym ten blad polegal, ale on zamilkl.
-Chyba nie wiem, to bylo - odezwala sie w koncu, majac coraz silniejsze wrazenie, ze ta sprawa musiala miec jakis zwiazek z nia. Nie bylo to mile odczucie. Spojrzala przez ramie na spiace dziecko.
-To, ze cie zostawilem - wyjasnil cicho ojciec. - Ze nie walczylem o prawo do opieki.
Wiedziala, ze to bylo dla niego bardzo wazne i ze takie powinno byc tez dla niej, jednak znowu poczula, jakby zaczynal na nia napierac lemiesz buldozera. Bezlitosne, zgarniajace i wykorzeniajace ostrze. Obejrzala sie ponownie na dziecko i calkiem niepotrzebnie poprawila dol koszulki okrywajacy mu nogi.
-Ona uwaza, ze troche juz na to za pozno - lagodnie dodal ojciec.
-Och, nie wiem. Widujemy sie kazdego lata - powiedziala, rumieniac sie. |
|